Spójrz w lustro…

„Gorzkie żale przybywajcie, serca nasze przenikajcie…”. W tym roku te słowa nabierają szczególnego znaczenia, w obliczu zagrożenia, które przybrało formę ataku człowieka na człowieka. Kolejny raz „ludzie ludziom zgotowali taki los”. Wielu rodakom w naszej ojczyźnie towarzyszy lęk, poczucie zagrożenia. A przed nami stoi cierpiący Jezus: płacze nad tymi, którzy są ofiarami, ale spogląda również na twarde serca oprawców, bo rozważając cierpienia Chrystusa trzeba sobie uświadomić, że to ludzie Mu je sprawiali. Był wśród nich Piłat – rzymski urzędnik wysokiej rangi. Człowiek, który nie znał jedynego Boga. To Piłat skazał Jezusa na śmierć krzyżową. To on kazał Go ubiczować. To on był sprawcą poniżenia, jakie spotkało Jezusa. To on wołał „Oto człowiek” wskazując tłumowi Chrystusa w koronie cierniowej i szacie udającej królewski płaszcz. Czy jednak zastanawiałeś się jakim rzeczywiście człowiekiem był Piłat?

Wgłębiając się w cierpienie Jezusa Chrystusa zbliżamy się krok po kroku do krzyża, po to, aby stanąć pod nim i na niego spojrzeć. Można patrzeć na krzyż, jak w lustro. Można szukać w nim własnego odbicia. Można w nim szukać siebie. Krzyż umożliwia człowiekowi przyjrzenie się samemu sobie. Ten widok porusza. Sprawia, że rusza w człowieku sumienie. Ale patrząc w lustro możesz też zobaczyć odbicie twarzy Piłata. Ten widok poruszy jeszcze bardziej twoje sumienie.

Gdy czytamy opis Męki Pana Jezusa, imię Piłata przewija się najwięcej razy. Oto kilka przykładów:

Wydanie Jezusa Piłatowi (Mt 27, 2)
…Związawszy Go zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Poncjusza Piłata…

Jezus ponownie przed Piłatem (Łk 23, 13)
…Piłat więc kazał zwołać arcykapłanów, członków Wysokiej Rady oraz lud i rzekł do nich…

Przed Piłatem (J 18, 29)
…Dlatego Piłat wyszedł do nich na zewnątrz i rzekł: «Jaką skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?»…

“Oto Człowiek” (J 19, 1, 8, 12)
…Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować… …Odtąd Piłat usiłował Go uwolnić… …Gdy Piłat usłyszał te słowa, uląkł się jeszcze bardziej…

Wyrok (J 19, 13)
…Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale…

Wczytując się w biblijne opisy spotkań Jezusa z Piłatem widzimy dziwną walkę, jaką rzymski namiestnik toczy z żądnym krwi tłumem i ze sobą. Ten poganin wiedział, że to czego od niego oczekiwali faryzeusze i rozkrzyczane rzesze, jest złe. Nie chciał skazać niewinnego człowieka. Próbował tego uniknąć. Dlaczego?

Piłat miał sumienie. Ma je każdy człowiek. Sumienie nie jest zarezerwowane tylko dla ludzi wierzących i znających dziesięć przykazań. Każdy człowiek ma swój udział w mądrości Stwórcy, który pozwala, by panował nad swymi działaniami i kierował sobą uwzględniając prawdę i dobro. I każdy człowiek ma w sobie zmysł moralny, który pozwala mu za pomocą rozumu rozpoznać, czym jest dobro i zło, co jest prawdą, a co kłamstwem. Ten zmysł nazywany jest prawem naturalnym.

„Prawo naturalne jest zapisane i wyryte w duszy każdego człowieka, ponieważ jest ono rozumem ludzkim nakazującym czynić dobro, a zakazującym grzechu” – wyjaśniał papież Leon XIII. Święty Tomasz z Akwinu mówił wprost: „Prawo naturalne nie jest niczym innym, jak światłem poznania złożonym w nas przez Boga; przez nie poznajemy, co należy czynić, a czego należy unikać. To światło lub to prawo dał Bóg stworzeniu”. Dlatego każdy człowiek wie, że nie wolno zabijać drugiego człowieka, że nie wolno kraść, że nie wolno kłamać…

Piłat miał w sobie zapisane prawo naturalne. Dlatego nie będąc ani wyznawcą Jezusa Chrystusa ani członkiem Narodu Wybranego wiedział, co jest dobre, a co złe. Wiedziała też jego żona, która posłała mu ostrzeżenie, „Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu”. Piłat wiedział, że to nie człowiek decyduje o tym, co jest dobre, a co złe. Wiedział, że skazanie na śmierć niewinnego człowieka jest czymś złym. A jednak nie postąpił w zgodzie z głosem sumienia. I znów pytanie – dlaczego? Dlaczego tylu ludzi na świecie, wiedząc co jest dobre, a co złe, wybiera zło?

Piłat nie od razu wybrał zło. W pierwszym odruchu posłuchał swojego sumienia. Walczył z pokusą łatwego pozbycia się kłopotu. W imię zasad, które podpowiadało mu sumienie, próbował ratować życie Jezusa. Walczył o Niego. Wymyślał sposoby. Ale równocześnie widać było, że nie jest do końca pewny swych racji. Nie bez powodu zapytał Jezusa „Cóż to jest prawda?”. W tak podstawowej kwestii nie był pewny swego zdania. Zabrakło mu fundamentu. Czy zdawał sobie sprawę, że zadając to pytanie Jezusowi, który powiedział o sobie „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem” sprawił Mu ból? Nie mniejszy niż ten, gdy kierując się pokrętną logiką w imię ratowania mu życia, kazał Go ubiczować i dopuścił do poniżania Chrystusa przez żołnierzy. Być może liczył, że wzbudzi w żądnym krwi tłumie litość, chociaż takie tłumaczenie nie brzmi wiarygodnie.

Ci, którzy żądając skazania niewinnego Jezusa wystawiali sumienie Piłata na próbę, nie rezygnowali. Szukali słabych punktów. Wywierali presję. Krzyczeli. Udawali, że nie rozumieją propozycji wyjścia z sytuacji, jakim było odwołanie się do zwyczaju uwalniania jednego więźnia na święto. Odwrócili jego wybieg przeciwko niemu. Nie tylko nie obronił Chrystusa, ale jeszcze został zmuszony do wypuszczenia na wolność faktycznego zbrodniarza. Być może właśnie w tym momencie Piłat przegrał z własnym sumieniem. Gdy zobaczył, że jego dobre intencje dały zły owoc. Gdy przekonał się, że nie da się tutaj wygrać fortelem. Trzeba będzie jednoznacznie powiedzieć, że odmawia, bo tak mu podpowiada jego wewnętrzny głos, bo takie są zasady, którymi się kieruje w życiu. Trzeba będzie w imię tych zasad zaryzykować posadę, dochody, względny dobrobyt rodziny.

Piłatowi zabrakło siły i wytrwałości, aby kierować się sumieniem. Zabrakło mu jednoznaczności. Można też powiedzieć, że zabrakło mu odwagi. Przestraszył się konsekwencji życia zgodnego z sumieniem. Przestraszył się gróźb, jakie kierowali pod jego adresem faryzeusze i rozwrzeszczany tłum. Bał się, że jeśli nie ulegnie ich żądaniom, dojdzie do rozruchów i jego kariera będzie zagrożona. Znalazł się przed bardzo trudnym wyborem. Musiał wybrać między działaniem zgodnym z sumieniem a wygodnym, spokojnym i bezpiecznym życiem.

Przed takim wyborem wielokrotnie w życiu staje mnóstwo ludzi. Nie zawsze chodzi o sprawy tak wielkie, jak czyjeś życie. Często to sprawa drobnostek, w których wybór dobra podpowiadany przez sumienie wydaje się zbyt męczący, sprzeczny z regułami tego świata, niekorzystny. Wśród tylu pokus tego świata człowiek czuje się czasami bezradny. Zaczyna myśleć, że odrzucając głos sumienia wybiera mniejsze zło. Coś go jednak w głębi serca męczyło. Dlatego próbuje odsunąć od siebie odpowiedzialność przed swoim sumieniem. Będzie udawał, że to nie on skazał Jezusa na śmierć. Dziś wielu jego naśladowców unika brania odpowiedzialności za swoje złe decyzje i czyny, tłumacząc się okolicznościami, dobrem rodziny, obawą przed utratą pracy. Jedną z częstych ofiar takiego myślenia jest właśnie prawda, o której rozmawiał z Jezusem Piłat. Ucieczka przed własnym sumieniem, przed życiem zgodnym z jego głosem, jest ucieczką przed prawdą. Prawdą o sobie samym. Przypomina unikanie spojrzeń w lustro, aby nie zobaczyć, że ma się brudną twarz. Niektórzy ludzie myślą, że jeśli odrzucą wiarę, sumienie przestanie im wyrzucać zło, które popełnili. Zapominają, że sumienie jest niezależne od religii.

Jedna z legend o Poncjuszu Piłacie mówi, że do końca życia nie mógł uwolnić się od wyrzutów sumienia, nigdzie nie potrafił zagrzać miejsca i błąkał się nieustannie po całym rzymskim imperium. Inna legenda mówi, że się nawrócił i był gorliwym chrześcijaninem, który przez resztę życia próbował odkupić błąd, jaki popełnił wydając wyrok na Jezusa. Obydwie pokazują, że potrzebujemy łaski, aby sumienie mogło nas „ruszyć”. Potrzebujemy objawienia Bożego, aby lepiej rozumieć prawo, które złożył w nas sam Bóg. I potrzebujemy takich chwil, w których sumienie wstrząsa całym naszym życiem. Dlatego idziemy pod krzyż. W spotkaniu z Jezusem zdobywamy się na odwagę wzięcia na siebie konsekwencji życia zgodnego z sumieniem. I wtedy spokojnie możemy spojrzeć w lustro, bo zobaczymy tam siebie, a nie Piłata.

Panie Jezu, stojący przed Piłatem. Daj mi siłę do trwania przy prawdzie. Wesprzyj mnie, gdy muszę wybierać między tym, co podpowiada mi sumienie a obroną doczesnych dóbr, takich jak wygoda, bezpieczeństwo, spokój. Dodaj mi odwagi do życia zgodnego z głosem sumienia i chroń mnie przed pokusą umywania rąk od odpowiedzialności za wszystko to, co czynię.

Andrzej K.

Kiedy zdarzy mi się zrobić coś złego przez nieuwagę, wiem,
że chętnie mi wybaczysz. Ale kiedy zdaję sobie sprawę,
że wiedziałem co robię, wtedy nie jestem już tak spokojny.
Bo cóż Ci wtedy mam powiedzieć? Co mnie usprawiedliwia?
Zupełnie nic.
Mam tylko nadzieję, że Ty, nieskończenie mądry,
uznasz mój grzech za czyn głupiutkiego dziecka.
Przy Tobie jestem nikim. Dlatego proszę, uznaj,
że i ja nie do końca wiedziałem, co czynię…