DROGA KRZYŻOWA NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA

Najwięcej łask udzielam duszom, które pobożnie rozważają Mękę Moją.

(Dzienniczek świętej siostry Faustyny Kowalskiej, 737)

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.

Modlitwa:

Mój Mistrzu, jakże pragnę powtórzyć w sobie Twoje życie, bo tylko w ten sposób, upodabniając się do Ciebie w szarej codzienności, pozwolisz dostąpić łaski wielkiego Twojego Miłosierdzia. Przepełnia mnie pragnienie, by żyć tak jak Ty, po Kalwarię, po Krzyż – z miłości. Pragnę pokrzepiać się Twoim Słowem, Twoim Ciałem, wpatrując się w Twoje Serce, z wielką delikatnością i wrażliwością pełnić Wolę Twojego Ojca. Pragnę oddychać Twoją miłością – niech pochłonie mnie gorliwość o dom Twój Panie, a troska o zbawienie dusz niech będzie polem codziennej mojej pracy.

PÓJDŹMY RAZEM Z BOLEŚCIWĄ MATKĄ…

WIELKI PIĄTEK. SKAZANY NA ŚMIERĆ PAN JEZUS, dźwigając krzyż, zmierza na Golgotę. Jego śladami podąża – wraz z innymi świętymi niewiastami – Maryja. Nie zważając na szyderstwa otaczającego tłumu, kobiety idą w skupieniu, swoją powagą i godną postawą oddając należny szacunek miejscom uświęconym Męką Odkupiciela. Najpierw udają się na dziedziniec pałacu Piłata, gdzie Pan Jezus wziął na Siebie krzyż, a następnie jako pierwsze po Chrystusie przemierzają Via Crucis. Najświętsza Panna rozpoznaje ślady pozostawione przez stopy Swojego Syna, a każdy szczegół zapisuje się głęboko w Jej dotkniętej cierpieniem duszy i przenikniętym mieczem boleści sercu. To Niepokalane Serce gromadzi w sobie nieskończone zasługi uzyskane dla nas przez Zbawiciela podczas Drogi Krzyżowej. Z tego współcierpiącego Serca może odtąd korzystać cała upadła ludzkość. Maryja wpaja bowiem to nabożeństwo do Męki Pańskiej wyznawcom Jezusa i zaszczepia je w tradycji Kościoła.

PÓJDŹMY ZATEM I MY, RAZEM Z NASZĄ MATKĄ, ŚLADAMI Męki Pańskiej, w czym pomogą nam fragmenty objawień niemieckiej mistyczki bł. Anny Katarzyny Emmerich i rozważania cystersa o. Jana Strumiłowskiego.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

W WYROKU SKAZUJĄCYM CHRYSTUSA NA ŚMIERĆ PIŁAT napisał: Arcykapłani żydowscy i Rada przyprowa­dzili do mnie niejakiego Jezusa z Nazaretu, oskarżone­go o podburzanie ludu, bluźnierstwa i łamanie prawa. Chociaż właściwie nie można było udowodnić słuszno­ści tych zarzutów, jednak zmuszony niejako przez tych­że arcykapłanów i Radę, a przy tym chcąc zapobiec groź­nemu rozruchowi wśród ludu, skazałem tego Jezusa na śmierć krzyżową.

GRZECH PYCHY NA POCZĄTKU STWORZENIA STAŁ SIĘ przyczyną upadku aniołów i ludzi. Jest on postawieniem własnego „ja”, światła naturalnego rozumu ponad wolę i mądrość Boga. Ten grzech jest też przyczyną skazania na śmierć Wszechmogącego Syna Bożego przez człowie­ka, który jest Bożym stworzeniem. A jednak mądrość Boża nie może być zniszczona przez żaden ludzki akt. Ta śmierć stała się zbawieniem dla upadłego człowieka. Wa­runkiem zbawienia jest jednak uznanie własnej słabości i grzeszności, wyznanie własnej winy.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

PO OGŁOSZENIU WYROKU NIEWOLNICY PRZYNIEŚLI NA dziedziniec pałacu Piłata krzyż i rzucili go na ziemię tuż przed Jezusem. Bł. Anna Katarzyna tak opisuje tę scenę: Ujrzawszy przed Sobą na ziemi krzyż, upadł Jezus na kolana, objął go rękoma i ucałował trzykroć, przy czym odmówił po cichu wzruszającą modlitwę do Ojca Niebieskiego, w której dziękował Mu, że już zaczyna się odkupienie ludzi. Zaraz też oprawcy, znęcając się nad Nim, zmusili Go do powstania i wzięcia krzyża na ramiona. W swojej wizji niemiecka mistyczka widziała Aniołów, którzy pomagali Zbawcy podźwignąć krzyż. Wkrótce potem Chrystus wraz z dwoma łotrami i kolumną żołnierzy ruszył na Golgotę.

UCIEKAMY PRZED KRZYŻEM I ŚMIERCIĄ, TO NATURALNY ODRUCH – zostaliśmy przecież przez Boga powołani do życia i pragniemy żyć wiecznie. Jedynie w Chrystusie, naszym Panu, zauważamy jakby odwrotne dążenie. On nie tyle zostaje zabity, ale sam oddaje swoje życie, bo ma moc je oddać i ma moc je odzyskać. Pragnienie życia jest czymś naturalnym i dobrym. Na skutek grzechu pierworodnego nie widzimy niestety, że to Bóg jest życiem, ale upatrujemy go w samych sobie. Chrystus zaś był pierwszym, który wiedział, że życie jest tylko w Ojcu. Że zachować swoje życie (bez lub wbrew Ojcu) to znaczy je stracić, zaś oddać swe życie (z miłości do Ojca) to znaczy je zachować.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

CIĘŻAR KRZYŻA, KTÓRY NIÓSŁ NASZ ZBAWICIEL, BYŁ ogromny. Niemiecka mistyczka opisuje: Osłabł Jezus bardzo i nie miał już siły iść dalej; a że siepacze szarpali Nim niemiłosiernie, potknął się o wystający kamień i upadł na ziemię, a krzyż przygniótł Go swym ciężarem. Siepacze zaczęli kląć, kopać Go i popychać, powstała wrzawa i cały pochód się zatrzymał. Na próżno wyciągał Jezus rękę, by ktoś Mu pomógł powstać. „Ach! Wnet przeminie wszystko!” – rzekł i zaczął się znów modlić. (…) Wnet przyskoczyli faryzeusze, krzycząc: „Dalej! Nagońcie Go do powstania! Inaczej umrze nam tu w drodze”. Wyczerpany biczowaniem i bezsenną nocą, nadludzkim wysiłkiem Pan Jezus powstał i przyjąwszy krzyż na ramiona, ruszył w dalszą drogę.

SYN BOŻY STAŁ SIĘ DO NAS PODOBNY WE WSZYSTKIM OPRÓCZ grzechu. Dzielił więc z nami nasze słabości. Został obarczony naszymi ranami. Umierał naszą śmiercią – zgotowaną przez nasz grzech. Można więc powiedzieć, że w swoim ludzkim życiu doświadczył każdej słabości ludzkiej i każdego cierpienia – fizycznego, psychicznego i duchowego. Z tego względu jest On naszym arcykapłanem, który potrafi współczuć ludzkiej słabości. Grzechu jednak nie popełnił. A więc jego upadki na Drodze Krzyżowej nie mają znaczenia moralnego. Nie uprawomocniają popełniania przez nas grzechów. Jednakże Jego upadki uczą nas powstawać. Po każdym z nich Chrystus się podnosi i idzie dalej.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

PRZEJĘTA OGROMNĄ BOLEŚCIĄ MARYJA CHCIAŁA BYĆ PRZY Swym dziecku. Wraz z Janem i niewiastami podążyła na spotkanie z Jezusem. W końcu ujrzała, jak pochylony pod ciężarem krzyża, szedł chwiejnym krokiem Syn Boży, Jej Syn, Najświętszy Odkupiciel; głowę, przystrojoną cierniową koroną, odwracał na bok, Oblicze miał blade, skrwawione, poranione, broda pozlepiana była zaschłą krwią. Przechodząc, wzniósł Jezus nieco głowę, poranioną strasznymi cierniami, i spojrzał na Matkę Swą boleściwą wzrokiem pełnym tęsknej powagi i litości… Zmuszona do odejścia i prowadzona przez Jana i niewiasty, wróciła Maryja do bramy i tu, prawie martwa z boleści, upadła na kolana.

NA DRODZE KRZYŻOWEJ NAWET SYN BOŻY POTRZEBOWAŁ chwili wytchnienia. Nawet On potrzebował ukojenia w spotkaniu z kimś najbliższym, kto darzył Go bezwzględną miłością. Chrystus spotyka Swoją Matkę. Jest to spotkanie, w którym Matka po ludzku nie potrafi ulżyć Synowi. Spotkanie, które jeszcze bardziej rozdziera oba krwawiące Serca: serce Matki i serce Syna. A jednak jest to spotkanie niosące ukojenie, bo przepełnione jest miłością. I człowiek na krzyżowej drodze swojego życia nie jest sam. Nieustannie towarzyszy mu Matka – gotowa na spotkanie, by nieść pokrzepienie. Matka człowieka należącego do Chrystusa. Matka – Kościół.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

KIERUJĄCY ORSZAKIEM FARYZEUSZE WIDZĄC UMĘCZONEGO Jezusa, obawiali się, że może umrzeć, zanim dotrze na miejsce kaźni. Zawołali więc do żołnierzy: Nie doprowadzimy Go żywego. Musicie poszukać kogoś, kto by Mu pomógł nieść krzyż. Żołdacy pochwycili niejakiego Szymona z Cyreny. Szymon przystępował do Jezusa z wielkim wstrętem i odrazą. Płacząc, spojrzał Pan na Niego wzrokiem pełnym miłosierdzia, zabrał się więc Szymon do pomocy Chrystusowi – opisuje to wydarzenie bł. Emmerich. Już po chwili Szymon uczuł dziwną w sobie zmianę, ogarnęło go niezwykłe wzruszenie, a pod jego wpływem już chętnie pomagał Jezusowi nieść krzyż.

PRZEZ WIELE UCISKÓW TRZEBA NAM WEJŚĆ DO KRÓLESTWA BOŻEGO (Dz 14,22). Zbawienie zaczyna się od wiary w Syna Bożego. Wiary, która domaga się pokory – uznania grzechu i wyznania, że On jest Panem. Wiary, która wzywa do podążania za Nim. Wiara katolicka nie kończy się jednak jedynie na wewnętrznym akcie rozumu. Ona prowadzi do zjednoczenia z Chrystusem. I ta wiara sprawia, że chrześcijanie chcą, żeby Chrystus był obecny w ich życiu i zajmował się ich codziennymi sprawami. Ilu jest jednak takich, którzy chcą być obecni w Jego życiu i przeżywać Jego sprawy i cierpienia? A przecież na tym polega zjednoczenie. Przymuszono więc niejakiego… Przymuszono by ten, który z Chrystusem dzielił cierpienie, dzielił z Nim także zmartwychwstanie.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

MIŁOŚĆ KU JEZUSOWI I LITOŚĆ WEZBRAŁY W SERCU SERAFII. Zapomniała o wszystkim i zaczęła się przeciskać przez motłoch, żołnierzy i siepaczy. Dostawszy się do Jezusa, upadła przed Nim na kolana, podniosła chustę i rzekła błagalnie: „Pozwól mi otrzeć Oblicze Pana mego”. Zamiast odpowiedzi Pan Jezus ujął chustę lewą ręką, przycisnął ją dłonią do krwawego Oblicza, przesunął nią po twarzy i zwinąwszy, oddał z podzięką Serafii; ta ucałowała ją, wsunęła pod płaszcz i wstała z ziemi. Serafia, bo tak według Katarzyny Emmerich brzmiało prawdziwe imię Weroniki, zemdlała, gdy tylko wróciła do domu. Przypadkiem do jej domu wszedł akurat dobry przyjaciel jej rodziny i na stole ujrzał chustę, na której odbite było Oblicze Jezusa, Jego prawdziwy wizerunek – vera icon.

CO TO ZNACZY OTRZEĆ CZYJĄŚ TWARZ? OBLICZE JEST TYM, CO wyraża prawdę o nas samych. Widzieć czyjąś twarz, to znaczy widzieć człowieka. Na twarzy maluje się całe wnętrze – prawda o nim. Znieważyć czyjąś twarz, spoliczkować, opluć, to znaczy znieważyć samego człowieka. Widzieć twarz zabrudzoną, to znaczy widzieć ją nieprawdziwą, nie taką, jaką stworzył Bóg. Nieprzypadkowo obmowa i oczernianie nazywane jest spotwarzeniem. Kiedy oczerniamy, to przykrywamy cudze oblicze warstwą brudu. Otrzeć cudzą Twarz, to znaczy dać świadectwo prawdzie. A więc trzeba nam, chrześcijanom, naśladować św. Weronikę i ocierać oczerniane Oblicze Chrystusa i Jego Kościoła.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

GDY POCHÓD SKAZAŃCÓW ZBLIŻAŁ SIĘ DO JEDNEJ Z BRAM, Pan Jezus straciwszy równowagę, upadł po raz kolejny. Żałosnym, złamanym, ale wyraźnym głosem zawołał: – Biada ci, biada Jerozolimo! Ukochałem cię jak kokosz gromadząca pisklęta pod swymi skrzydłami, a ty wypędzasz Mnie tak okrutnie poza swe bramy! Lecz zaraz odezwały się łajania i krzyki faryzeuszów: – Jeszcze nie dosyć temu wichrzycielowi, jeszcze wygłasza jakieś buntownicze mowy. Na nowo zaczęli Go bić i potrącać, i nie podnieśli, ale prawie wywlekli Go z kałuży. Szymon Cyrenejczyk nie mógł już znieść tego okrucieństwa siepaczy i zawołał gniewnie: – Jeśli nie zaniechacie tego nikczemnego postępowania, to rzucę krzyż i nie będę go niósł, choćbyście mnie nawet zabić mieli!

JAKŻE GŁĘBOKO CHRYSTUS ZJEDNOCZYŁ SIĘ Z CZŁOWIEKIEM! Nie tylko przyjął ludzką naturę, ale także nasze słabości. Po grzechu pierworodnym człowiek nie jest w stanie sam wrócić do Boga. Chrystus, który sam jest Bogiem, przyjął tę obciążoną grzechem ludzką naturę i niesie ją, wracając do Ojca. Upada pod ciężarem krzyża, ale upada też pod ciężarem naszego grzechu i naszej natury. Upada i podnosi się. A dzięki tej wytrwałości, która swój początek bierze z miłości, sprawia, że my również możemy się podnieść i razem z Nim wrócić do Ojca.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

DRODZE SKAZAŃCÓW PRZYGLĄDAŁY SIĘ RÓWNIEŻ UBOGIE niewiasty z Jerozolimy, Betlejem, Hebronu i okolicznych miejscowości, które przybyły na Święto Paschy. Na ich głośne zawodzenie Jezus rzekł: – Córki jerozolimskie – co mogło także znaczyć: „wy, mieszkańcy miast, córek Jerozolimy” – nie płaczcie nade mną, lecz nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto nadejdzie czas, kiedy mówić będziecie: błogosławione niepłodne i żywoty, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły! Wtenczas wołać będziecie: „Góry, spadnijcie na nas, pagórki, przykryjcie nas!”. Jeśli bowiem tak się postępuje z zielonym drzewem, to cóż dopiero uczyni się z suchym. Obiecał im także: – Płacz wasz nie będzie bez nagrody, odtąd chodzić będziecie inną ścieżką żywota.

CZY ISTNIEJE TAKA MIŁOŚĆ, KTÓRA SAMA POTRZEBUJĄC pocieszenia, ma moc pocieszać innych? Miłość Boża jest nieskończona i niewyczerpana. Ale jest też mądra. Jezus pociesza, a jednocześnie napomina. Pocieszenie nie może być jedynie słowem pokrzepienia wbrew prawdzie. A więc Chrystus mówi: Nie płaczcie nade mną, ale nad swoimi synami. Płaczcie nad nimi. Bo ja jestem drzewem zielonym. A skoro z zielonym tak czynią, to co uczynią z uschłymi? Skoro sprawiedliwy cierpi taką karę, to jaką poniosą grzesznicy? Płaczcie nad grzesznikami, a wasz płacz niech przemieni się w ich nawrócenie!

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

MĘKA NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA ZBLIŻAŁA się do końca. Zbawiciel podążał naprzód, ale poganiany, bity i popychany znów upadł pod ciężarem krzyża. Szymon Cyrenejczyk, sam sponiewierany i znużony, czuł w sercu gniew gwałtowny na siepaczy, a litość względem Jezusa. Chciał ten ostatni raz pomóc Jezusowi powstać, ale siepacze, popychając go i nie przestając łajać, spędzili go na powrót w dół góry, bo już im nie był potrzebny. W krótki czas potem widziałam go w gronie uczniów- zapisała w swoich objawieniach bł. Anna Katarzyna Emmerich. A Jezusa z większym niż dotychczas okrucieństwem zmusili biciem do powstania i pędzili bez wytchnienia aż na górę, na miejsce stracenia.

TRZECI UPADEK JEST ZARAZEM UPADKIEM OSTATNIM, a więc nasza słabość ma swój kres. Nasze upadki kiedyś się skończą. Chrystus przyszedł uwolnić nas od naszych słabości. Przyszedł wyzwolić nas z niewoli grzechu. Wiara zatem nie jest tylko pocieszeniem w słabościach i otuchą w upadkach, ale jest obietnicą: Idź za Chrystusem, a kiedyś będziesz wolny. Kiedyś wszelkie cierpienia przeminą, a Bóg otrze z twoich policzków każdą łzę. Idź za Chrystusem, a nie poddawaj się grzechowi. Walcz wytrwale przyzywając Jego łaski, a przyjdzie dzień, w którym Chrystus uczyni cię wolnym. Kiedyś kolejny Twój upadek okaże się ostatnim upadkiem, po którym będziesz już wolny!

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

CHRYSTUS DOTARŁ W KOŃCU NA GOLGOTĘ. CHCĄC GO jeszcze bardziej upokorzyć, oprawcy zaczęli zdzierać z Niego odzienie wraz z brunatną suknią, którą utkała Mu Jego Matka. Ioto stał drżący Syn Człowieczy pokryty krwią, guzami, sińcami, ranami zaschłymi i otwartymi. Miał na sobie tylko krótki szkaplerz okrywający skąpo piersi i plecy tudzież przepaskę wkoło lędźwi. Bez litości zdarli z Niego siepacze szkaplerz. Co za straszny widok! Całe ciało poszarpane strasznie i nabrzmiałe. Plecy i łopatki porozdzierane aż do kości (…). Jezus nasz najsłodszy, niewypowiedzianie udręczony Zbawiciel, skulił się i pochylił, by jako tako ukryć Swą nagość – opisuje ten upokarzający dla Boga-Człowieka moment niemiecka mistyczka.

TEN, KTÓRY NAUCZAŁ, ŻE UCZYNKIEM MIŁOSIERDZIA JEST nagich przyodziać, sam zostaje z szat obnażony. Jakby sam chciał wziąć na siebie wstyd każdego człowieka. Wstyd, który dla nas, z powodu naszych grzechów jest słuszny. Chrystus jednak nam chce oszczędzić sprawiedliwej kary, i sam bierze ją na siebie. Skoro więc On nam wybaczył, skoro On nie domaga się dla nas słusznej kary wstydu, obnażenia naszych grzechów, to czy my nie powinniśmy wybaczyć naszym braciom? Czy nie powinniśmy raczej znosić i dźwigać ich słabości, sami ponosząc niesprawiedliwą karę, niż ich obnażać? Dziwne, całkowicie wykraczające ponad wszelką miarę jest miłosierdzie Chrystusa.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

WYZNACZENI ŻOŁNIERZE PRZYSTĄPILI DO PRZYBIJANIA Pana Jezusa do drzewa krzyża. Wtedy jeden z oprawców ukląkł na świętej piersi Jezusa, przytrzymując kurczącą się rękę, drugi zaś przyłożył do dłoni długi, gruby gwóźdź, ostro spiłowany na końcu i zaczął gwałtownie bić z góry w główkę gwoździa żelaznym młotkiem. Słodki, czysty, urywany jęk wydarł się z piersi Pana-pisze Emmerich. To samo uczyniono z drugą ręką i nogami: Ciało naciągnęło się tak straszliwie, że słychać było chrzęst kości w klatce piersiowej; zdawało się, że żebra pękają i że się rozsuwają. Przybicie nóg było dla Jezusa największą męką z powodu strasznego naprężenia ciała. Naliczyłam 86 uderzeń młotem, przerywanych słodkim, czystym a donośnym jękiem cierpiącego Odkupiciela.

W TAKI SPOSÓB ZBAWIA SIĘ ŚWIAT. NIE PRZEZ rewolucję. Nie przez nowe idee. Nie przez naprawę porządku społecznego. Nie zbawia się przez karmienie tłumów na pustkowiu. Nie zbawia się uzdrawianiem trędowatych i pochylaniem się nad ludzką biedą. Oczywiście, każdy akt miłości bliźniego jest istotnym elementem dzieła Zbawienia. Ale na nic nie zda się jakakolwiek filantropia, jeżeli zabraknie w niej tego jednego – Ofiary złożonej Ojcu. Zbawia się wtedy, gdy składa się Ofiarę miłości Ojcu – nawet jeśli nic innego uczynić nie można.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

WISZĄCY NA KRZYŻU CHRYSTUS MODLIŁ SIĘ NIEUSTANNIE i powtarzał proroctwa spełniające się na Nim. Nagle od świątyni dobiegł głos trąb oznaczający zabijanie baranka wielkanocnego. Jak opisuje swą wizję bł. Anna Katarzyna: Wtem rzekł Zbawiciel: „Wypełniło się!”. A podniósłszy głowę, zawołał zaraz głośno: „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha Mego!”. Krzyk ten przeniknął niebo i ziemię, a Jezus, wypowiedziawszy te słowa, opuścił głowę na piersi i skonał. Śmierć nastąpiła zaraz po godzinie trzeciej. Towarzyszyło jej trzęsienie ziemi, pękanie skał, zapadanie się gór i zawalanie się budynków. W Świątyni Jerozolimskiej zasłona rozdarła się na dwoje, a umarli powychodzili z grobów. Trwoga panowała we wszystkich sercach.

ŚMIERĆ DLA CHRYSTUSA PANA JEST STACJĄ DROGI KRZYŻOWEJ i to nie ostatnią. O ile człowiek w swoim naturalnym życiu zdąża do śmierci, o tyle Chrystus Pan przez śmierć przechodzi niczym przez bramę. Co więcej, On wchodzi w śmierć będąc samym Życiem. Wchodzi w śmierć niczym światłość rozbłyskująca wśród ciemności. Niczym ziarno, które zanurza się w martwej ziemi, obumiera w niej, by zrodzić pośród śmierci nowe życie. To nie śmierć przychodzi do Niego, ale to On wkracza w jej królestwo, zdobywając je. Odkąd On zanurzył się w śmierci, człowiek umierając, może w śmierci spotkać Żywego Boga.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

WIECZOREM WOKÓŁ KRZYŻA ZGROMADZILI SIĘ: Najświętsza Maryja Panna, Św. Jan, święte niewiasty, a także Józef, Nikodem i ich słudzy oraz nawróceni żołnierze. Nikodem i Józef w ciszy, owinąwszy ciało Pana Jezusa chustą, z pomocą nawróconego setnika, ostrożnie ściągnęli Ciało Zbawiciela z krzyża. Po wyjęciu wszystkich gwoździ, złożono je w ramiona Matki bolejącej, która z tęsknotą wyciągnęła po nie ręce. Boleść serca Najświętszej Matki równa była jej niezmiernej miłości. Oto trzymała w ramionach strasznie sponiewierane ciało Swego ukochanego Syna, miała tuż przed oczyma wszystkie okropne rany, całując zakrwawione, poranione policzki – opisała ten wzruszający moment bł. Anna Katarzyna Emmerich.

W PRZEDOSTATNIEJ STACJI PRZY CHRYSTUSIE JESZCZE raz pojawia się Jego Matka. Maryja, która przed trzydziestu trzema latami to święte Ciało Boga trzymała w Swoich ramionach, teraz czyni to samo. Tylko Ona mogła to Ciało otrzymać, bo tylko Jej świętość wie, z jaką czcią i czułością należy Je dotykać. Tylko ta Matka to wie. Ona jest figurą Kościoła, Ona jest Jego wzorem. I tylko Kościół Święty w tym, co konsekrowane w Jego wnętrzu, może przez wieki tego świętego Ciała dotykać z należytą czcią i uszanowaniem. Ciało Chrystusa jest najszlachetniejsze i najświętsze. I powinno być otaczane największą czcią!

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.


K. Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W. Żeś przez Krzyż i Mękę Swoją świat odkupić raczył.

OCZYSZCZONE I NAMASZCZONE WONNYMI OLEJKAMI święte Ciało Pana Jezusa mężczyźni przenieśli do ogrodu Józefa z Arymatei i złożyli je w grocie. Zaraz też weszła tam Najświętsza Panna, usiadła w głowach grobu na dwie stopy wysokiego i z płaczem pochyliła się nad zwłokami Swego dziecka jedynego, by uścisnąć je po raz ostatni. Po Niej weszła do groty Magdalena; ta już przedtem narwała kwiatów i ziela i posypała teraz nimi najświętsze Ciało. Załamała ręce, bolejąc nad rozstaniem się z Jezusem. Po tym smutnym pożegnaniu mężczyźni nakryli ciało Chrystusa, zamknęli grób metalowymi drzwiami i za pomocą żerdzi z ogrodzenia wtoczyli do groty wielki kamień przed zamknięte drzwi grobu.

OSTATNIA STACJA. PATRZĄC NA LUDZKIE ŻYCIE, JEST TO naprawdę ostatnia stacja. Życie kończy się właśnie w grobie. Zamknięte i skończone. I kiedy spojrzymy na Drogę Krzyżową Pana Jezusa, to jest to droga przez mękę, której kresem jest grób. A jednak kiedy spojrzymy oczyma wiary, to widzimy, że Chrystus nie zmierza ku śmierci. Nie ona jest Jego kresem i mistrzynią. Chrystus poprzez swoją drogę idzie do Ojca. Droga Krzyżowa jest jego Paschą. Czternaście stacji to jakby przystanki – to mapa, która wskazuje drogę do Ojca. Popatrz więc na swojego Zbawiciela i zobacz, którędy i w jaki sposób wraca się do Boga.

Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami, i Ty, któraś współcierpiała, Matko Bolesna przyczyń się za nami.

Modlitwa:

Panie Jezu Chryste, Ty jesteś Drogą, Prawdą i Życiem. Pragnę kroczyć dziś z Tobą Drogą Krzyżową, wiedziony/a miłością i wdzięcznością za zbawienie. Ten modlitewny szlak niech będzie wyrazem mojej wiary i zadośćuczynieniem za grzechy, które popełniłem/am. Proszę Cię Jezu, aby rozważanie tajemnic Twojej Męki napełniło moje serce wdzięcznością za Twoją miłość i umocniło mnie w wierze. Naucz mnie dźwigać codzienny krzyż. Dziękuję Ci Panie, że przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie otworzyłeś nam drogę do życia wiecznego. Pragnę ofiarować rozważanie tej Drogi Krzyżowej w intencji…

Któryś za nas cierpiał rany… Nabożeństwo Drogi Krzyżowej – Wydawnictwo Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi
Źródło cytatów: bł Anna Katarzyna Emmerich. Żywot i bolesna męka Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi.
Autor rozważań: dr hab. o. Jan P. Strumiłowski OCist