|

Urszula Wróbel

Wrzesień 2025 – Rozważnia różańcowe

Maryja staje przed Bogiem i z sercem pełnym pokoju odpowiada: „Tak, niech się tak stanie”. To bezgraniczne zaufanie nie tylko mnie onieśmiela, ale także dodaje mi otuchy i siły. Panie Boże, tyle razy pytałeś mnie o to, czy ufam Ci bezgranicznie. Czy umiem zrezygnować z własnych planów i realizować Twój – Boży plan? Ty wiesz, że nie zawsze jest to dla mnie łatwe. Maryjo, dodawaj mi siły i wiary, abym mogła nawet w sytuacji trudnej odpowiedzieć Bogu „tak”.

Maryja przychodzi do Elżbiety i dzieli się z nią swoją radością. Przynosi jej i Zachariaszowi nie tylko świadectwo wiary. Mimo że wie, ile trudu, bólu i łez będzie kosztować Ją macierzyństwo, to nigdy nie traci ufności. Maryjo, dodawaj mi otuchy, abym mogła tak jak Ty z autentyczną radością nieść innym Chrystusa. Niech moje świadectwo daje siłę tym, których spotkam na swojej drodze.


Chrystus przychodzi do wszystkich. Przynosi nam miłość i pokój. Czy przyjmuję ten Boży pokój i dzielę się nim z innymi? To tylko pozornie jest proste. Maryjo, dodaj mi wiary i otuchy, abym umiała ten Boży pokój w sercu utrzymać i bezwarunkowo zaufać Panu. Tak jak Ty – każdego dnia.

Maryja przyniosła Chrystusa światu. On jest światłem, które rozprasza mroki mojego życia. Maryjo, dziękuję Ci za Chrystusa. Spotkanie z Twoim Synem jest dla mnie bardzo ważne. Dzięki temu moje życie nabiera blasku, sensu. Maryjo, dodawaj mi wiary i otuchy, abym umiała swoje sprawy oddawać Bogu, tak jak Ty nam oddałaś swojego Syna.


Po trzydniowych poszukiwaniach Maryja z Józefem odnaleźli Jezusa. I choć oboje wiedzieli, że ten 12-letni chłopiec realizuje Boży plan, to początkowo nie rozumieli Jego postępowania. „Synu, czemuś nam to uczynił?” (Łk 2,48) – pyta Matka. Boże, ja też nie zawsze rozumiem Twoje plany względem mnie. Nie zawsze umiem czekać. Często brakuje mi cierpliwości. Maryjo, dodaj mi wiary, abym umiała poddać się woli Bożej i odpowiadać Bogu „tak”. Nawet wtedy, kiedy jest to dla mnie trudne, niezrozumiałe, bolesne.


„Ten jest mój Syn umiłowany” (Mt 3, 17). Te słowa usłyszał Jezus nad Jordanem. My też jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga, ale nie zawsze o tym pamiętamy. A przecież Bóg dał nam też Matkę, która nas otacza opieką i nas chroni. Ich miłość wobec nas jest bezgraniczna. Matko, dodawaj mi wiary, abym pamiętała o miłości, którą wlał we mnie Bóg w momencie mojego chrztu. Niech ta miłość promieniuje na cały świat.

Wystarczy tylko, że Maryja dostrzeże ludzki problem czy niedolę, a natychmiast interweniuje u swojego Syna. Czyni to delikatnie, niepostrzeżenie, ale skutecznie. Matko, Ty wiesz, co mnie trapi, co mnie smuci. Wiesz, kiedy potrzebuję wsparcia. A Chrystus Ci ufa i nigdy Ci nie odmawia. Matko, dodawaj mi ufności, abym nie bała się prosić Cię o pomoc, abym zawierzyła się Tobie. Tajemnica Kany zachęca mnie do odważnej wiary, do ufania Bogu każdego dnia.


Nie wystarczy uważać się za katolika. Katolik jest częścią Kościoła, częścią wspólnoty, wiec jest odpowiedzialny za to, jak silna lub jak słaba jest ta wspólnota. Bycie w Kościele to nasze codzienne świadczenie o Bogu. Maryjo, czy mam w sobie tyle ufności, abym mogła być prawdziwym świadkiem Chrystusa? Czy mam w sobie tyle zapału, aby dzięki łasce mówić o Bożej chwale? Maryjo, dodaj mi wiary, abym umiała nie koncentrować się na sobie, ale stawać się apostołką Bożej miłości.


W czasie przemienienia na górze Tabor uczniowie usłyszeli: „Jego słuchajcie!” (Mt 17, 5). Czy umiem słuchać głosu Jezusa i za tym głosem iść? A przecież tylko podążanie za Jego słowem nadaje sens memu życiu. Matko, dodawaj mi otuchy, abym umiała przemieniać swoje serce, swoje życie i siebie tak, żeby odbijało się we mnie piękno Chrystusa. Niech przemiana mojego serca inspiruje innych do nawrócenia.


Jezus ustanowił Eucharystię po to, aby ofiara Krzyża nie była zamierzchłą przeszłością, ale uobecniała się – dziś, każdego dnia, podczas każdej Mszy Świętej. Matko, dodaj mi wiary, aby moje nawrócenie, podobnie jak ciągłe odnawianie odkupieńczej Ofiary Chrystusa, stale przemieniało moje serce.


Godzina lęku i smutku w Ogrójcu. Matko, ile razy prosiłam Boga, aby odsunął ode mnie kielich goryczy. Ile razy brakowało mi ufności, że mój krzyż jest jedyną drogą do Boga. Matko, umocnij moją wiarę i dodaj mi otuchy, abym przyjęła swój krzyż jako dar i łaskę. To wciąż dla mnie trudne. Uczę się tego i chcę przyjmować wolę Boga, akceptując ją każdego dnia.

Tyle cierpienia, tyle bólu i łez Matki. Maryja boleje, gdy widzi swojego Syna tak umęczonego biczowaniem. Matko, bądź także ze mną w moim codziennym cierpieniu. Dodawaj mi siły i wiary, abym te przeciwności nie tylko przetrwała, lecz także mogła być wsparciem dla tych, którzy są prześladowani, którzy cierpią niezasłużenie.


Twoje królowanie, Chryste, jest naznaczone cierpieniem. Czy umiem w swoim codziennym życiu przyznać się do mojego Króla, który jest wyszydzany i wyśmiewany? Czy jest we mnie tyle pokory, abym mogła dumnie i odważnie zaświadczyć o Tobie? Czy nie zawodzę? Czasem decydującym momentem jest po prostu wybaczenie temu, który nakłada na nas ciernie. A czasem stanięcie w obronie tego, któremu inni je nakładają. Do tego jednak potrzeba odwagi. Matko, dodaj mi wiary, aby moje serce umiało wybaczać.


Niosąc krzyż, Chrystus wziął na swoje plecy grzechy całego świata. Tylu ludzi chciało Mu pomóc, również Ty, Maryjo. Matko, pomagaj mi dźwigać mój codzienny krzyż życia. Ty wiesz, że tak często upadam. Wesprzyj mnie, abym po każdym upadku umiała się podnieść.


Zawisłeś, Jezu, na krzyżu. A Ty, Matko, stałaś pod krzyżem i trwałaś przy swoim Synu w godzinie konania. Proszę Cię, Matko, naucz mnie wywyższać swój krzyż. Bądź przy mnie w chwili mojego duchowego upadku, abym z Tobą, stojącą obok, nie straciła nadziei, umiała z cierpliwością przyjąć smutek, ból i cierpienie. Żebym pamiętała, że śmierć nie jest końcem, ale zapowiada nowy początek.


Zmartwychwstał Pan! Alleluja! Nadzieja, jaką mieli uczniowie, zamieniała się w pewność, że zmartwychwstanie jest faktem. Bo spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym są realną rzeczywistością. Mnie też ta tajemnica przypomina, że wszystko, co w moim życiu się dzieje, jest po to, abym mogła się spotkać z Chrystusem. Maryjo, Ty też spotkałaś Syna i dziś królujesz z Nim w niebie. Ja także jestem powołana do tego, żeby Go spotkać. Pomagaj mi, Matko, abym wytrwała na tej drodze do zbawienia. Pomagaj, abym wytrwała w wierności Bogu, w dobru.

Chrystus wstąpił do nieba, ale tak naprawdę jest w każdym z nas: w chorych, ubogich, samotnych. Jest też w tych, których spotykamy codziennie w pracy, w szkole. Czy o tym pamiętamy? Czy umiemy w nich odnaleźć Chrystusa? Maryjo, daj mi wiarę i mądrość serca, abym umiała dostrzec w drugim człowieku wielkość Boga.


Zesłanie darów Ducha Świętego zjednoczyło i wzmocniło Apostołów. Stali się wspólnotą uczniów powołanych przez swojego Nauczyciela. Ty, Matko, od początku byłaś pełna darów Ducha Świętego. Proszę Cię, Maryjo, dodaj mi wiary, abym dary Ducha Świętego umiała nie tylko doceniać, lecz także pomnażać, abym umiała się nimi dzielić z innymi – na chwałę Bożą.


To Bóg wyznaczył czas, kiedy Maryja została wezwana, aby stanąć u boku swojego Syna w chwale. Ona była przy Nim w każdym momencie ziemskiego życia: w Betlejem, w Nazarecie, na drodze krzyżowej i pod krzyżem. Zawsze obok. Maryjo, dziś też stoisz przy Synu. Stoisz także przy mnie. Otaczasz mnie płaszczem swojej miłości. Matko, dodawaj mi wiary, umacniaj moje serce, abym była godna stanąć przed obliczem Boga.


Maryjo, byłaś skromną dziewczyną z Nazaretu, która powiedziała Bogu „tak”. Nie liczyłaś na nagrody. Czy wiedziałaś, jaki trud i cierpienie może Cię spotkać? My też nie wiemy, co jeszcze przed nami. Na pewno zawierzenie Bogu będzie dla nas – tak po ludzku – oznaczać zmaganie, wyrzeczenia, cierpienia. Jednak Ty, Matko, pokazujesz, że powiedzenie Bogu „tak” ma sens. Matko, dodawaj mi wiary i otuchy, abym nie zbaczała z drogi, którą prowadzisz mnie do Chrystusa. Maryjo, moja Matko, Królowo – módl się za nami!

Podobne wpisy