REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE
Jeżeli nie teraz, to kiedy?
Żyjemy w rozchwianej rzeczywistości.
Aby się w niej nie zagubić,
trzeba decydować.
Bez podejmowania decyzji,
bez dokonywania wyborów sami
stajemy się rozchwiani.
Wielki Post jest nie tyle czasem cierpienia,
ile czasem decyzji,
które mogą cierpienie kształtować.
Życie nie smakuje
Ks. Krzysztof Pawlina
Ludzie często proszą mnie o rozmowę, poradę czy wysłuchanie. Ale tej rozmowy długo nie zapomnę, bo i zaczęła się oryginalnie.
– Proszę księdza, życie mi nie smakuje – zaczyna mężczyzna.
– To znaczy? – dopytuję.
– Tyle się w moim życiu dzieje, nawet całkiem fajnych rzeczy. Powiedziałem sobie kiedyś: korzystaj z życia, i żyję pełną piersią.
– Nadal nie bardzo rozumiem – mówię do niego.
– Wie ksiądz… Smaku nie ma… Albo inaczej, sensu w nim brak. Tak tego dużo, że aż trudno to wszystko poukładać.
Rozmowa ta wróciła do mnie, gdy stałem przed obrazem Pietera Bruegla Starszego Droga Krzyżowa. Na płótnie widać jeden wielki tłum. Tłum tak ogromny, że trudno na pierwszy rzut oka dostrzec tam Jezusa. W końcu Go znajduję: w samym centrum, choć na dalszym planie – jak upada pod ciężarem krzyża. Warto sobie uzmysłowić, że na stosunkowo niewielkiej powierzchni malarz umieścił blisko 500 postaci. Zastosował aż siedem różnych perspektyw i niezauważalnie połączył całość w spójną kompozycję.
Bruegel umiejscowił tę biblijną scenę w XVI-wiecznych Niderlandach. Jak się dobrze wpatrzymy, to zauważymy, że nie wszyscy na obrazie zmierzają w tym samym kierunku. Niektórych pochłania codzienna praca, inni idą do miasta objuczeni koszami i workami, dzieci zajęte są zabawą, hiszpańscy żołnierze nagabują protestantów. Pewien bankier z Antwerpii, który powierzył Brueglowi to zlecenie, zapytał wpierw malarza, czy da radę wyrazić to, co przeżywamy na co dzień, czy będzie umiał umieścić wiele opowieści na jednym obrazie. Artysta zapewnił go, że sprosta temu zadaniu. Zanim jednak zabrał się do malowania, długo szukał pomysłu, jak stworzyć to dzieło. Kiedy któregoś dnia obserwował w lesie pająka, zauważył, że wije on swą pajęczynę w bardzo zorganizowany sposób: najpierw znalazł sobie punkt, do którego przymocował nić, i dopiero zaczął tkać. Ten punkt stał się dla niego nieustającym miejscem wyjścia i powrotu w żmudnym procesie tworzenia pajęczyny. Punkt zaczepienia, punkt odniesienia dla całego dzieła. Miejsce początku i powrotu. To ten punkt posłużył mu do stworzenia osnowy dla całości dzieła.
Wracam znów myślą do wcześniejszej rozmowy. Co jest punktem odniesienia w życiu mojego rozmówcy? Czy on w ogóle ma taki punkt?
Dla Bruegla owym punktem zaczepienia był Chrystus z krzyżem. Malutki punkcik pośród mnogości scen. Luźne epizody życia ludzi nabierają sensu dzięki Zbawicielowi z krzyżem. To Chrystus, niemal niewidoczny w dolinie niderlandzkiego pejzażu, spina cały obraz, budując dramaturgię narracji. Nadaje dziełu sens.
Pewien profesor powiedział, że najważniejsze pytanie brzmi: jak żyć, żeby nie żyć byle jak? Sparafrazowałbym to jego pytanie następująco: jak żyć, żeby życie smakowało, żeby miało sens?
Co stanowi zatem nasz punkt odniesienia?
Jak zrozumieć studentkę, która przychodzi do księdza z prośbą o chrzest dla siebie? Ładna dziewczyna, zanurzona w studencki świat, żyjąca pełnią młodości prosi o chrzest. Nikt nie ma odwagi zapytać: co się stało? A stało się. Pragnienie serca, większe niż atrakcje studenckiego życia, zmusza do szukania sensu istnienia. W dzieciństwie nikt nie zadbał o punkt odniesienia, nie nauczył zaplatania nici duchowego życia. Sama zaczepiła swoje życie o Chrystusa, aby inaczej żyć. Nie zerwała ze światem, nie odrzuciła towarzystwa, ale zaczęła tkać swoje życie, opierając się na Panu Jezusie. Całkiem nieźle jej to wychodzi. Tka jak profesjonalistka, choć jest samoukiem duchowym.
Wielu osobom punkt odniesienia wskazali rodzice. Ochrzcili i przekazali, jak tkać życie według Ewangelii. Mimo to niektórzy zrywają tę nić, mówiąc: chcę być wolny, Kościół mnie krępuje, chcę korzystać z życia.
Ale według jakiej receptury, według jakiego wzoru? Czyżby wolność bez odpowiedzialności?
Obraz Pietera Bruegla dzień w dzień oglądają tysiące ludzi odwiedzających Muzeum Historii Sztuki w Wiedniu. Co będzie z tymi, którzy zerwali nić sensu? Kto będzie ocierał łzy poranionych uczuć, miłości i godności tym, którzy żyją, aby żyć, upajając się nieodpowiedzialną wolnością? Chaos rodzi chaos. A w takim stanie trudno o piękno, harmonię pokój serca.
Brueglowska scena upadającego Chrystusa nadaje sens życiowym epizodom blisko 500 postaci obrazu. Po co ta scena? A może po to, abyś zobaczył, że upadający Jezus schyla się, aby cię podnieść i pokazać ci sens, wskazać ci punkt zaczepienia…
REKOLEKCJE WIELKOPOSTNE